Wpisz i kliknij enter

Zawsze będzie istotny pierwiastek ludzki – rozmowa z Radkiem „Bondem” Bednarzem

W związku ze zbliżającą się edycją wrocławskiego festiwalu Eklektik Session, postanowiłem zadać kilka pytań dla szefa tej muzycznej platformy, który opowiada m.in. o historii Eklektik Session, swoich kulturowych inspiracjach czy egzotycznych instrumentach.

Radek „Bond” Bednarz to nie tylko pomysłodawca, organizator Eklektik Session, ale też członek tria Hang Em High i zespołu Miloopa. Z tym pierwszym składem wydał w 2017 roku album „Tres Testosterones”.

Łukasz Komła: Festiwal Eklektik Session odbywa się nieprzerwanie od 2013 roku. Jak i kiedy zrodził się pomysł na stworzenie takiego przedsięwzięcia?

Radek „Bond” Bednarz: Jako międzynarodowy festiwal o pewnym konkretnym założeniu Eklektik Session rzeczywiście odbywa się od pięciu lat. Jednak początki ES sięgają dużo wcześniej. Ziarno zostało zasiane już w 2004, zaczęło się od cotygodniowych sesji w klubie na Jatkach, potem nadszedł okres, którzy dobrze pamiętają wrocławscy klubowicze – live drum’n’bassowe jamy w nieistniejącym już klubie Droga Do Mekki. Następnie rezydencja na większej scenie, również nieistniejącego wrocławskiego klubu Eter. Te kolejne etapy miały na pewno wpływ na rozwój i generalne założenie Eklektik Session jako nie tyle festiwalu, ale kreatywnej platformy, odważnej, otwartej na pomysły, chętnej do integracji i po prostu ciekawej tego, co dzieje się dookoła nas.

W ramach Eklektik Session spotkało się wielu wybitnych muzyków zarówno z Polski, jak i Norwegii. Przyznam, że kierunek norweskiej awangardy jazzowej, rockowej i elektronicznej jest mi bardzo bliski. Od kilku lat regularnie przybliżam na Nowej Muzyce wydawnictwa z wytwórni Hubro, a tak się składa, że artyści wydający tam swoją muzykę brali/biorą udział we wrocławskich koncertach. Wystarczy wspomnieć takich twórców jak Erik Honoré, Ingar Zach, Erland Dahlen czy Stian Westerhus. W tym roku pojawią się jedni z moich faworytów, czyli trio Building Instrument. Skąd się wzięła Norwegia we Wrocławiu?

Ten kierunek był mi zawsze bardzo bliski. Pamiętam pierwszą płytę Eivinda Aarseta – „Électronique Noire”, która przełamywała wiele barier, Bugge Wesseltoft z żywym składem „New Conception of Jazz”, Nils Petter Molvaer itd. Dla mnie niesamowite jest to, że dziś mogę powiedzieć o dobrych znajomościach z wyżej wymienionymi oraz wrócić wspomnieniami do wspólnych występów. Jak choćby pamiętny koncert Eklektik Orchestry z udziałem Jana Banga i Erika Honoré na finał Punkt Eklektik Session 2014. Wystąpił wtedy również Erland Dahlen, jeden z moich ulubionych perkusistów. Zresztą nie tylko on czarował. Jan Bang nie raz gościł już na Eklektik Session, i brał udział w koncertach finałowych Eklektik Orchestry, remiksując muzyków na żywo. To  niezwykle świeży, nowoczesny sposób improwizacji za pomocą samplera na scenie. Gościłem dwukrotnie na festiwalu Jana Banga i Erika Honoré w Kristiansand (Punkt), niezwykle inspirującym. Cieszę się, że w 2014 roku udało się zrealizować całoroczny projekt Punkt Eklektik Session, odbyły się wtedy dwie odsłony festiwalu we Wrocławiu, w którym udział wzięli m.in. Ingar Zach, Arve Henriksen, Stian Westerhus. Pojechaliśmy też w trasę jako Eklektik Ensemble oraz Punkt vs Nils Petter Molvaer Ensemble występując razem w pięciu polskich miastach.


Jak wspominasz poprzednie edycje Eklektik Session, a także, co się zmieniło od 2013 roku?

W latach 2011-2012 w klubie Eter graliśmy Eklektik Session opierając o mój ówczesny skład Fat Burning Step. W pewnym momencie poczułem, że formuła się wyczerpuje. I tak po roku odbyła się pierwsza odsłona w charakterze międzynarodowego spotkania o wyraźnym celu. Na początek chodziło o integrację w hołdzie dla amerykańskiego zespołu Morphine. Wieczór rozpoczęliśmy koncertem Hang Em High, premierą albumu. Był to też nasz pierwszy koncert i wspominam go fantastycznie. Następnie dołączyli inni muzycy, głównie ze środowiska wrocławskiego, ale byli też goście pochodzący m.in. z Bostonu, czy nawet Indii.

Później zacząłem wymyślać kolejne motywy, zapraszać artystów, którzy je podłapywali. Kolejnym koncertem Eklektik Orchestry był „Lost Highway”, razem z Eivindem Aarsetem. Janem Bangiem i lokalnymi artystami zagraliśmy ścieżkę dźwiękową z filmu „Zagubiona Autostrada” Davida Lyncha. Jeden z piękniejszych koncertów, który zagraliśmy w Kinie Nowe Horyzonty był wspomniany wcześniej „The Deep” na finał Punkt Eklektik Session 2014. Rok później festiwal odbył się w dopiero co otwartym Narodowym Forum Muzyki. Hasło przewodnie NFM | Eklektik Session nawiązywało do gór. Pojawił się gość specjalny w postaci Bogdana Jankowskiego, wrocławskiego taternika, alpinisty. Pan Bogdan był odpowiedzialny za łączność podczas wielu narodowych wypraw w Himalaje. Na inaugurację ES w NFM pokazał zdjęcia, oraz nagrania z tych wypraw. Niesamowite uczucie móc posłuchać komunikatów przekazywanych w chwilach niezwykłej radości ze zdobytego szczytu, ale i tragicznych, kiedy trzeba podać ekipie wiadomość, że właśnie zginął kolega.

Największy do tej pory koncert finałowy Eklektik Orchestry z udziałem Orkiestry NFM Filharmonii Wrocławskiej oraz solistów z całego świata zagraliśmy do specjalnie przygotowanych fragmentów filmów górskich. Rok 2016 to Eklektik Session w ramach Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławskim Parku Przemysłowym, na historycznych terenach przemysłowych Wrocławia. Zeszłoroczna odsłona to „Architektura” i koncerty m.in. na eksperymentalnym osiedlu Wuwa z 1929 roku czy sesje w Komorze Akustycznej Politechniki Wrocławskiej. Finał „Reversed” miał miejsce w Operze Wrocławskiej, był to improwizowany set z udziałem wybitnego perkusisty Jojo Mayera i innych gości festiwalu w odwróconej perspektywie, tzn. publiczność miała wstęp na backstage, z widokiem na piękny horyzont w postaci balkonów Opery.

Każda z odsłon festiwalu posiada przewodnie hasło. W 2017 roku było to „Architexture”, a w tym roku to „Manual”. Opowiedz coś więcej o całej tej koncepcji.

Hasła nawiązują do tematu przewodniego. Lokalizacje koncertów nie są dobierane przypadkowo, staram się iść szlakiem inspiracji na daną odsłonę. W zeszłym roku festiwal nawiązał do „Architektury”, punktem wyjścia były dla mnie ciekawe przestrzenie związane z historią Wrocławia.Tak też zacząłem rozwijać pomysł na program, od lokalizacji, następnie myślałem o artystach, którzy dobrze by się w nią wpisali. W moim eklektycznym rozumieniu „Architexture” to również warstwy i odcienie stylistyk. Staram się dobierać temat tak, aby nie ograniczał, jak na to spojrzę zależy wyłącznie ode mnie, także wyłącznym ograniczeniem jest tak naprawdę wyobraźnia. Tegoroczny „Manual” sięga do sztuk, w których był i zawsze będzie istotny pierwiastek ludzki, także w czysto fizycznym rozumieniu. Jeśli malarz stawia przed sobą płótno, nikt go za niego nie zapełni. Będą to jego ręce, nogi czy usta. Ale to będzie swego rodzaju intymna relacja twórcy i jego narzędzia. Sztuka filmowa jeszcze nie tak dawno temu była bardzo mocno związana z pracą ludzkich rąk, bo to one układały kolejne sceny filmów na stole montażowym. Stąd nasza obecność w studiach dawnej Wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych, tutaj odbędą się koncerty drugiego i trzecia dnia festiwalu.

Kilka lat temu zaczęliście intensywnie współpracować z norweskim Punkt Festival, wychodziło nawet pofestiwalowe wydawnictwo podsumowujące koncertowe wydarzenia z Wrocławia, np. „Punkt Eklektik Session 01” z 2014 roku. Czy z tegorocznej odsłony Eklektik Session otrzymamy podobną pamiątkę?

Wszystkie koncerty finałowe są w całości profesjonalnie rejestrowane. Na profilu vimeo.com/EklektikSession znajduje się bardzo dużo materiałów, obszernych reportaży z festiwali i finałów Eklektik Orchestry. Mam pomysł, aby wydać w pewnym momencie „best of”. Wydawnictwa Punkt Eklektik Session w obiegu audiofilskim cieszą się dużym zainteresowaniem. Koncert finałowy z Narodowego Forum Muzyki był planowany, aby ukazać jako wydawnictwo, niestety do tej pory się nie udało. Dużo osób pyta, dlaczego koncert nie może zostać wydany, a ja nie znam odpowiedzi. Przygotowywaliśmy się do tego. Festiwal NFM | Eklektik Session odbył się przy współpracy z Narodowym Forum Muzyki, z czego jestem bardzo szczęśliwy. Podjąłem wiele prób w sprawie opublikowania, i szczerze mówiąc do dziś nie rozumiem, co stoi na przeszkodzie. Gdyby to zależało tylko ode mnie koncert dawno byłby w sieci i na winylu. To było naprawdę fantastyczne wydarzenie, po fragmenty zapraszam na nasz kanał wideo: www.vimeo.com/eklektiksession

Wiem, że dużo podróżujesz po świecie, szukasz rozmaitych inspiracji, poznajesz wielu nietuzinkowych artystów. Doskonałym tego przykładem jest twoje trio Hang Em High, współtworzone przez perkusistę Alfreda Vogela i klarnecistę/saksofonistę Luciena Dubuisa, w którym łączycie awangardowy jazz z elektroniką, improwizacją itd. Ostatnio widziałem was na białostockiej edycji festiwalu Wschód Kultury / Inny Wymiar (relacja), gdzie zagraliście fantastyczny koncert w towarzystwie Guo Gana, Fumie Hihar i muzyków Eklektik Ensemble pod szyldem „Echoes”. Domyślam się, że dalekowschodnie wątki kulturowe tak samo cię fascynują, jak skandynawskie. Ale jestem ciekaw, jakie inne rejony świat są w kręgu twoich zainteresowań muzycznych, kulturowych?

Wszystkie. Oczywiście mam swoje ulubione, jak Południowo-Wschodnia Azja, Japonia, czy Północno-Zachodnia Afryka. Jak podróżuję, bardzo aktywują mi się funkcje poznawcze, zwracam uwagę na wszystko. Zawsze staram się przywieźć ciekawe instrumenty. Trzy lata temu będąc na Filipinach było dość ciężko, bo tam kultura muzyczna dziś opiera się głównie na… karaoke, a maszyny do tej zabawy Filipińczycy przywożą ze sobą nawet na plaże. To naprawdę przednia zabawa… zwłaszcza przy lokalnej „tubie” – tanim winie palmowym (śmiech). Wracając z Manili na lotnisku kupiłem taką małą śmieszną gitarkę z kokosa. Gadżet dla turysty, ale okazało się, że całkiem ciekawie brzmiący. Jeśli kojarzysz utwór „Kalilah” z najnowszej płyty Hang Em High – „Tres Testosterones”, to melodyjki z początku, które gramy z Lucienem oraz główny riff z improwizacji zrodziły się właśnie z brzdękania na tej filipińskiej coco-guitar.

Najczęściej udzielasz się jako basista (np. Miloopa, obecnie Hang Em High), ale to nie jedyny instrument, na jakim grasz. Po jakie instrumenty lubisz sięgać poza basem?

Mam dużą słabość do wietnamskiego dan tam. To niewielka 3-strunowa lutnia, z pudełkiem rezonansowym pokrytym skórą węża boa.To bardzo osobliwy instrument. Tu ciekawa anegdota, w Sajgonie udałem się na tzw. guitar street gdzie jest dużo manufaktur. Dan tam, którego szukałem nie jest aż tak popularny jak mi się wydawało, więc zanim trafiłem do rodzinnego sklepu, gdzie syn właścicielki na szczęście mówił nieźle po angielsku, próbowałem wytłumaczyć Wietnamczykom czego szukam. Ich język jest tonalny, więc jak odpowiednio nie przeciągniesz daaantaaaam, nikt cię nie zrozumie. Mówiłem czego szukam, a oni patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Na szczęście miałem zdjęcie. Ostatnio udało mi się przywieźć basowe ngoni z Mali, o którym marzyłem, od kiedy usłyszałem na żywo Bassekou Kouyaté. Zbudował je dla mnie jeden z muzyków rodziny Kouyaté z Bamako. Mam też japoński shamisen. Tradycyjna muzyka Japonii jest mi bliska. Mój nowy album „Silent Witness”, który ukaże się w przyszłym roku, to trio z Loupem Barrow (Cristal Baschet) i Mieko Miyazaki, która gra na koto, oraz shamisenie, więc mam okazję brać wskazówki u najlepszych.

Tegoroczna edycja Eklektik Session odbędzie się we Wrocławiu między 5 a 7 października. Będą to różne lokalizacje, no i artyści z USA, Norwegii, Niemiec, Szwajcarii oraz Polski. Opowiedz o tym, co nas czeka w tym roku.

Eklektik Session to już nie tylko koncerty i finał Eklektik Orchestry. Czekają nas ciekawe spotkania w Akademii Sztuk Pięknych im. E. Gepperta z wrocławskim malarzem, profesorem tej uczelni, Krzysztofem Skarbkiem. Tutaj, na inaugurację ES 2018 w pracowni malarstwa odbędzie się koncert Building Instrument. To doskonała sceneria i miejsce na ich koncert. Następnie przenosimy się do klubo-galerii Surowiec gdzie wystąpi nowojorski duet Paris Monster. W sobotę rano w Vivid Gallery spotykamy się z Grzegorzem Gołębiowskim na „Kawę i Fotografie”. Grzesiek jest autorem cyklu Eklektik Portraits. Od trzech lat robimy spontaniczne zdjęcia artystom, drukujemy czarno-białe na pleksie. To ciekawa technika. W Galerii Vivid odbędą się następnie wykład /warsztaty „Kolory Dźwięku” z wrocławską malarką Katarzyną Kulpą i jej córka Julią, wokalistką. Wieczorem zaprezentujemy XJAZZ festiwal z Berlina. W Centrum Technologii Audiowizualnych wystąpią Studnitzky i duet Ätna. Niedziela to już naprawdę duża sprawa. Pierwszy set zagra Nils Petter Molvaer z trio w składzie z Eivindem Aarsetem i perkusistą Samuelem Rohrerem. Drugim setem Eklektik Orchestry razem podsumujemy tegoroczny festiwal. Dołączą m.in. Josh Dion i Geoff Kraly z Paris Monster, Øyvind Hegg-Lunde i Åsmund Weltzien z Buidling Instrument oraz Sebastian Studnitzky.

Całość nagłośni Roli Mosimann, a oprawę z wykorzystaniem filmowego oświetlenia przygotuje Tord Knudsen, wybitny „świetlik”, rezydent festiwalu Punkt. Obydwa koncerty finałowe będą remiksowane wizualnie w studiu Cybulskiego, czym zajmie się Tarniu Luminarz. Publiczność będzie miała możliwość doświadczenia obydwu przestrzeni. A i nie zapominajmy o „Kolaudacji”, czyli wstępie do ES w Cecie, gdzie we wtorek (2 października) odbędzie się spacer – przewodnik miejska pani Iwona Stec oprowadzi nas po studiach dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych, a w klimatycznej sali kinowej Cety zostanie wyświetlony film „Pies” Janusza Kondratiuka z 1973 roku, którego akcja dzieje się na dopiero co wybudowanym wrocławskim Manhattanie.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Eklektik Session!  

Dziękuję, do zobaczenia!

 

*Fot. Sławek Przerwa







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy