Wpisz i kliknij enter

Dwugłos: Jan Jelinek – Zwischen

Ciekawy eksperyment czy czcza gadanina? Jarek Szczęsny i Maciej Kaczmarski o nowej płycie Jana Jelinka.

Jarek Szczęsny

Znacie to uczucie skrępowania kiedy już macie coś powiedzieć, a wasze myśli na moment grzęzną, a z ust wydobywa się jedynie nieartykułowany dźwięk, który może zawierać samogłoski? No więc pełno takich dźwięków słychać na nowej płycie Jana Jelinka. Usta, z których padają nie są byle jakie. Jest Marcel Duchamp, John Cage, Yoko Ono, Alice Schwarzer czy Slavoj Žižek. Osoby, którym na myśl w tej chwili przychodzi słowo eksperyment, mają trafną intuicję.

W istocie „Zwischen” eksperymentem jest. W dodatku zrobionym na zamówienie niemieckiego radia SWR2. Fragmenty głosów zostały wycięte z ich wywiadów i złączone z syntezatorem.

Całość to zbiór dwunastu krótkich kolaży, gdzie motorem napędowym jest właśnie głos człowieka. Połączenia, nałożenia, przetworzenia – jest tego masa. Po pierwszym kontakcie byłem zauroczony. Za drugim razem już nieco mniej, gdyż zmęczenie wzięło górę.

Jednak taka ilość zapętleń, zgrzytów i zniekształceń głosów prowadzi do jakiejś pokrętnej logiki, której prawdopodobnie zrozumieć się nie da, więc należy to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Taki stosunek mam do „Zwischen” (po polsku znaczy to pomiędzy). Jelinek daje pole do dyskusji. Dla mnie ma to wymiar jednorazowego doświadczenia. Nie ma się o co obrażać, ale świata to może nie obejść.

Maciej Kaczmarski

Jan Jelinek – mistrz microhouse’u i autor co najmniej dwóch arcydzieł („Loop-Finding-Jazz-Records” i „1+3+1” z grupą Triosk) – nagrał pierwszy od 12 lat solowy album podpisany własnym nazwiskiem. Niestety, wielbiciele jego poprzednich dokonań nie mają czego tu szukać. Oto bowiem artysta otrzymał od radia SWR2 zlecenie na stworzenie słuchowiska z wykorzystaniem fragmentów wypowiedzi znanych ludzi.

Przy czym „wypowiedzi” to za dużo powiedziane, bowiem na płytę, która jest skróconą wersją audycji, trafiły nie słowa, lecz dźwięki pomiędzy nimi: cmoknięcia, sapnięcia, chrząknięcia i rozmaite wykrzykniki – od „yyy” i „hmm”, aż po „ekhm” i „ach”. Odgłosom towarzyszą abstrakcyjne plamy syntezatorów. To wszystko.

Tytuły utworów są zarazem pytaniami zadanymi rozmówcom, np. „Ernst Jandl, What Are Your Plans For Language: Revolution, Reform, Revolt?”. Całość brzmi chaotycznie i przypadkowo, niczym koncept-album bez konceptu. Nie ma w tym nic nowatorskiego – podobne preparacje wokalne czynił choćby Alva Noto. Dziś „eksperyment” to tylko kolejny tag i nazwa gatunku, a nie podejście do materii twórczej.

W ten sposób można określić wszystko, ale to tylko lingwistyczny wybieg maskujący pustkę. Trudno w tym przypadku mówić o przeroście formy nad treścią lub na odwrót, bo obydwu jest tu jak na lekarstwo. Album ma jednak pewne zastosowanie, którego Jelinek zapewne nie przewidział – jeśli chcecie zgnębić chorego na mizofonię, włączcie mu „Zwischen”.

Faitiche | 2018







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy