Wpisz i kliknij enter

Michael Karoli & Polly Eltes – Deluge

29 kwietnia Michael Karoli, gitarzysta grupy Can i najmłodszy jej muzyk, obchodziłby 70. urodziny. W ramach jubileuszu bierzemy pod lupę jedyną płytę sygnowaną jego nazwiskiem.

Michael Karoli (1948-2001) był niemieckim gitarzystą, skrzypkiem, kompozytorem i producentem. Jako nastolatek pobierał lekcje gry na gitarze u Holgera Czukaya. Grywał w jazzowych zespołach na terenie Niemiec i Szwajcarii, studiując jednocześnie prawo. Pod koniec lat 60., razem z Czukayem, Irminem Schmidtem i Jaki Liebezeitem, założył formację Can. Zespół wydał 11 płyt studyjnych, zaś co najmniej trzy z nich – „Tago Mago”, „Ege Bamyasi” i „Future Days” – uchodzą za wpływowe arcydzieła, które rzuciły podwaliny pod nową falę, post-punk, world music i elektronikę. Do inspiracji Can przyznawali się David Bowie, Brian Eno oraz grupy Public Image Ltd., Tortoise, Labradford i The Orb.

Po rozpadzie Can w 1978 roku, Karoli zaszył się we francuskich Alpach Nadmorskich, gdzie zbudował studio nagraniowe w budynku mieszczącym niegdyś tłocznię oliwy. W studiu Outer Space w Nicei (które nazwą nawiązywało do Inner Space – studia Can) zrealizował m.in. nagrania niemieckiej grupy Bit’s i album „Rote Erde” Irmina Schmidta. Na początku lat 80. gitarzysta nawiązał współpracę z Polly Eltes – brytyjską aktorką, modelką i wokalistką, która miała na koncie członkostwo w artystycznej grupie performerskiej The Moodies, kooperację z Brianem Eno w utworze „Mother Whale Eyeless” na płycie „Taking Tiger Mountain (By Strategy)” i EPkę „Voodoo” z Jah Wobble i Ollie Marlandem.

Karoli zawsze był gitarzystą efektywnym, ale nie efektownym. Obca była mu onanistyczna prog-rockowa wirtuozeria. Zamiast solowych popisów, stawiał na atmosferę i rytm – istotne elementy brzmienia Can. Jak zauważył Julian Cope w epitafium dla artysty, niejednokrotnie bywało, że jego gitara rozbrzmiewała dopiero w połowie utworu, lecz zawsze robiła to w sposób głośny, rytmiczny i emocjonalny. Wszechstronność Karolego objawiała się m.in. szerokim spektrum gatunkowym – potrafił grać rockowo i funkowo, ale nie stronił też od patentów typowych dla soulu, disco i reggae. Na „Deluge”, wspólnej płycie z Polly Eltes, słychać wszystkie te wpływy, choć najwięcej jest tego ostatniego.

Wykorzystanie karaibskich rytmów nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę modus operandi Can, tak bliski dubowej obróbce dźwięku w duchu jamajskich mistrzów konsolety. Karoli – również współproducent albumu – zastosował na „Deluge” technikę nagrywania nazwaną przez siebie „mikrodźwiękową”. Polegała ona z grubsza na wykorzystaniu studia jako instrumentu, a nie tylko przestrzeni, w której wydobywa się i rejestruje dźwięki. To dlatego pełno tu efektów echa i delay, nałożonych na pętle z taśmy i uprzednio nagrane aranżacje. Karoli zagrał na gitarze, skrzypcach, saksofonie tenorowym, klawiszach, flecie, harmonijce ustnej, perkusjonaliach i basie, Polly Eltes zaś użyczyła swego głosu.

Na pierwotną wersję płyty złożyło się sześć utworów, ale podczas sesji nagraniowych powstało ich więcej – dodatkowe trzy, z gościnnym udziałem Jakiego Liebezeita na perkusji, trafiły na zremasterowaną edycję kompaktową „Deluge – The Complete Version”. Reggae i dub stanowią tylko punkt wyjścia dla poszukiwań duetu. Zwiewny wokal Eltes świetnie koresponduje z gitarowymi zagrywkami, wypukłymi liniami basowymi, perkusjonaliami i tropikalną atmosferą. Niektóre utwory nieco przypominają Can i solowe dokonania Czukaya („Yours & Mine”), najczęściej jednak tandem brzmi na wskroś oryginalnie – jak w najlepszych na płycie „Fear of Losing Control”, „The Lake” i „One Thing (Or The Other)”.

W późniejszych latach Polly Eltes porzuciła karierę muzyczną i została fotografką. Michael Karoli zgłębiał tajniki afrykańskiej rytmiki, był współproducentem „Rite Times”, ostatniego albumu Can, koncertował z kolegami z macierzystego zespołu (również z wokalistami Damo Suzukim i Malcolmem Mooneyem), a także z Jah Wobble i duetem Suicide, pojawiał się na płytach Holgera Czukaya, Davida Sylviana i Irmina Schmidta, grał też w założonej przez siebie grupie Sofortkontakt. Zmarł w niemieckim Essen 17 listopada 2001 roku, w wieku zaledwie 53 lat, po długiej walce z nowotworem. Zostawił po sobie żonę, dwie córki i imponujący dorobek, którego „Deluge” jest integralną, choć nieco zapomnianą częścią.

Spoon Records | 1984







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy