Wpisz i kliknij enter

Zawsze jaraliśmy się Bachem – rozmowa z ŻAL’em

Proszę Państwa – oto ŻAL i rozszerzona wersja 3 pytań.

ŻAL to duet elektroniczno-gitarowy, w którego skład wchodzą Aleksander Żurowski (elektronika) oraz Jakub Buchner (wokal i gitara). 14 września nakładem Serious Records ukazała się ich debiutancka płyta „Teodor”, którą w kilku słowach określić można jako „gitarowo przybrudzoną, taneczną elektronikę w stylu lat 80.”.

Chłopaki mają za sobą szereg muzycznych doświadczeń jeszcze sprzed powstania ŻAL’u i działają równolegle w kilku innych muzycznych projektach. Żurowski pojawił się między innymi w cyklu Impro Miting, Chryste Panie, a ostatnio grywa z Baaschem. Buchner zaś ma w dorobku występy z Dorób Psu Ogon, Wicked Giant czy Mata Hari.

Udało nam się porozmawiać przy okazji 4. Interference Festival, który odbył się w dniach 20-22 października w Gdańsku, gdzie chłopcy mieli okazję zahipnotyzować publikę Galerii Pionovej.

Paulina Miedzińska: Czego ostatnio słuchacie?

Aleksander Żurowski: Ostatnio mam mega fazę na elektronikę. Przez ostatni rok słucham głównie tego i bardziej skupiam się nie na stricte tanecznych rzeczach, a typach bliskich Aphex Twin, Autechre czy muzyce Ryoji Ikedy. Dużo inspiruję się latami 90. w elektronice, wieloma wydawnictwami z klubu Tresor – przede wszystkim Cristianem Vogelem, który jest chyba moim największym mistrzem. Interesują mnie zarówno jego stare rzeczy z Tresora, jak i późniejsze, bardziej eksperymentalne. Na mojej playliście przewija się jeszcze Anthony Child, a także trochę acid house’u.

Jakub Buchner: Ja z takich setowych rzeczy wróciłem do RJD2. Słucham wielu rzeczy na skraju elektroniki, powiedzmy trip-hopowych, bo ciągle mnie ten temat gdzieś nurtuje: Bonobo, Massive Attack – czyli dość klasycznie. Jeśli idzie o Massive Attack to genialna według mnie jest płyta „Heligoland” i jej nigdy nie mam dość. Teraz wyszedł nowy Tricky i to też jest ciekawa rzecz. Ostatnio też wciągnęła mnie muzyka bliskiej Azji i różne aspekty z nią związane, z brzmieniem tego typu. Znalazłem na KEXP występ Rahima AlHaja, który gra na poprzedniczce lutni (oudzie), jest takim wirtuozem swojego instrumentu.

Co z muzyką klasyczną, pojawia się w Waszym otoczeniu?

AŻ: Kiedyś miałem mega wkręt i nie słuchałem niczego innego przez długi czas!

JB: Myślę, że obaj zawsze jaraliśmy się Bachem. To jest prawdziwa kopalnia. Ostatnio gdzieś przeczytałem, że Bach napisał około 2 tysięcy kompozycji, z czego tysiąc nigdy nie zostanie już odnalezionych z powodu zniszczeń lub innych losowych wypadków. To jest potężna rzecz!

AŻ: Cenię sobie właściwie wszystkich „klasyków”: począwszy od Haendla do Haydna, Mozarta i oczywiście Beethovena. Z bardziej współczesnych twórców pamiętam, że bardzo polubiłem Bartóka. Z XX-wiecznej muzyki na pewno bliska mi jest postać Johna Cage’a. Aczkolwiek teraz rzadko słucham muzyki klasycznej.

JB: Jeszcze przecież John Zorn! Wszystkie jego dziwaczne projekty.

AŻ: Tak, ale wracając do Cage’a, to jest dla mnie sporą inspiracją.

Pod jakim względem?

AŻ: Najbardziej lubię jego utwory na preparowany fortepian. Takie minimalistyczne, a także skupione na walorach brzmieniowych. Tam właściwie nie ma współbrzmień – każdy dźwięk jest osobny, inny i razem fajnie układają się w taki „ciąg”. Wszystko jest wycyzelowane i w punkcik.

W swojej muzyce staracie się „cyzelować” czy cenicie sobie swobodę?

JB: W naszym przypadku w kontekście brzmienia to jest zawsze konkret, dużo jest o tym rozmowy praktycznie zawsze, jednak formalnie dajemy sobie dużą wolność.

Jaki występ/koncert/set zrobił ostatnio na Was wrażenie?

AŻ: Ja ostatnio mam problem z koncertami. Wszystko na co idę zawsze jest jakoś nie do końca zadowalające, zwłaszcza, że ostatnio interesuję się taką elektroniką, która skupia się na brzmieniu właśnie, konkretnie na barwie i dochodzi problem, że nigdzie nie ma wystarczająco dobrych warunków akustycznych, żeby się tym ucieszyć.

Zdaje się, że w kwestii przestrzeni koncertowych ciężko o idealną sytuację akustyczną.

AŻ: No tak, są po po prostu lepsze i gorsze. Często trafiam na te gorsze chyba.

JB: Ja dawno nie pojechałem na żaden festiwal, chyba OFF był ostatnią serią koncertów na których byłem i nie były to występy znajomych. Z racji tego, że od jakiegoś czasu mocno inspiruje mnie muzyka, że tak powiem, trochę „ludowawa” – wartym wspomnienia artystą na OFFie jest świetny typ z Wielkiej Brytanii, Richard Dawson; grał tylko z gitarą akustyczną i śpiewał pieśni tradycyjne Brytanii mające po 10-15 zwrotek, kilka z nich a capella. To było świetne i zrobiło na mnie wrażenie.

Co macie obecnie w planach – gdzie będzie można Was usłyszeć?

AŻ: 17 listopada gramy podczas imprezy Mroky Art Show vol. 2 w Bez Słowa w Warszawie, 23 listopada w Krakowie, później 24 w Koninie przed Baashem, a potem seria koncertów w grudniu. W planach mamy na razie głównie koncerty oraz nagranie w fajnej jakości live-seta, bo u nas inaczej wygląda koncert niż płyta. Większość numerów się pokrywa, ale są one zupełnie przearanżowane, wszystko jest okrojone i bardziej surowe, dlatego zależy nam na tym, aby nagrać to w dobrej jakości, bo przedstawia swoją osobną wartość. Wiadomo, że druga płyta jest gdzieś z tyłu głowy, ale jeszcze chwilę z tym poczekamy.

W grudniu i styczniu chłopaków można usłyszeć w następujących lokalizacjach: DOM (Łódź, 7 grudnia), Zakład Leszno (Leszno, 8 grudnia), Schron (Poznań, 9 grudnia) oraz Klubokawiarnia Towarzyska (Warszawa, 5 stycznia). Więcej informacji na temat płyty i koncertów na oficjalnej stronie ŻAL’u.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy