Wpisz i kliknij enter

Innercity Ensemble – II

Innercity Ensemble wydało płyty w najmodniejszych kolorach tego sezonu.

Historia bydgosko-toruńsko-poznańskiej grupy Innercity Ensemble zaczęła się w 2011 r. od  dobrze zapowiadającej się EP-ki, choć to były jeszcze początki i raczej sprawdzanie wzajemnych umiejętności oraz praca nad oryginalną formą muzycznej komunikacji. Rok później zespół potwierdził wysoką formę kompozytorską wydając pierwszy krążek „Katahdin”. Był on efektem trzydniowej improwizowanej sesji zarejestrowanej w bydgoskim klubie Mózg. – Od tego czasu zmieniło się przede wszystkim to, że się znamy – tłumaczy Kuba Ziołek. Całe szczęście skład zespołu pozostał niezmienny. Najnowszy album zatytułowany po prostu „II” na dobre potwierdza, że z kolektywem należy się liczyć na polskiej i mam nadzieję już niedługo na światowej scenie.

Innercity Ensemble podzielił swój materiał na dwie płyty kompaktowe – „Black” i „White”.  Muzycy postanowili ulokować swoje mobilne studio w Pałacu w Ostromecku. Za konsoletą stanął Jarek Hejmann, całość zmiksował Ziołek, a mastering jest dziełem Michała Kupicza. – Jeden utwór mieliśmy przygotowany wcześniej kolektywnie, aczkolwiek ostateczna wersja mocno różni się od pierwotnej. Reszta utworów powstała albo w stu procentach z nieugruntowanych w niczym wcześniejszym improwizacji, albo z improwizacji na bazie przygotowanych sampli przez niektórych członków zespołu – opisuje pracę nad „II” Ziołek.

Wydawałoby się, że strona „czarna” będzie stereotypowo bardziej drapieżna. – Czarny i biały to dwie skrajności, pomiędzy którymi zawarte jest wszystko. I właśnie to, co jest pomiędzy jest najciekawsze – opowiada Ziołek. – Czarny i biały to najdalej oddalone punkty na osi, wręcz pewne byty idealne, którym nie przysługuje nic realnego. Tak jak czarna barwa, której nie ma. W tej części artyści postawili na transowy rytm, nie mogło być inaczej za sprawą świetnie dogadujących się na scenie Rafała Iwańskiego, Tomasza Popowskiego i Rafała Kołackiego. Krążek otwiera bardzo spokojny temat „Black 1” z Wojtkiem Jachną w roli głównej grającym na trąbce i skrzydłówce. Pozostałe nagrania to już wyprawa w głąb fascynujących improwizacji, delikatnie mruczących gitar (Kuba Ziołek, Artur Maćkowiak) przysypanych lekką pustynną aurą afrykańskiej muzyki, zmieszaną z niemiecką psychodelią sprzed kilku dekad. Bez wątpienia odnajdziemy również analogię do twórczości Roba Mazurka (jego album „Calma Gente”).

Drugi krążek to już biała, gęsta mgła. Jest zdecydowanie bardziej gitarowo i dronowo, a partie perkusji brzmią potężnie (spokojnie oni nie są od patosu) i równie miarowo jak poprzednio. Dwa świetne utwory „White 4” i „White 5” zamykające krążek „White” to kwintesencja tego wydawnictwa – egzotyczne rytmy, flet oraz mnóstwo innych instrumentów perkusyjnych, dla których najlepszym partnerem są uderzenia gitarowych akordów Ziołka i Maćkowiaka oraz elektronika wygenerowana przez Radka Dziubka.

Album „II” to misternie przygotowany zestaw improwizowanych kompozycji, utrzymany na wysokim poziomie emocjonalnym i zupełnie nieprzewidywalny. Należy podkreślić, że to kolejne przedsięwzięcie z udziałem Kuby Ziołka, który wciąż zaskakuje i potwierdza, że ubiegłoroczne płyty Starej Rzeki i T’ien Lai nie są wynikiem jakiegoś przypadku. Muzyka Innercity Ensemble to bardzo ważny komunikat o kondycji polskiej sceny eksperymentalnej, a wszystko na to wskazuje, że nie trzeba biegać szybko, aby odnosić wielkie sukcesy.

21.02.2014 | Instant Classic

 

Strona wytwórni Instant Classic »
Strona Bandcamp zespołu »
Strona Facebook zespołu »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
yoga
yoga
10 lat temu

contemporary light septet

Polecamy