Wpisz i kliknij enter

DVS1 w warszawskiej Nowej Jerozolimie – relacja + wywiad

Zak Khutoretsky AKA DVS1 to DJ, a od niedawna także producent, pochodzący z Minneapolis, w stanie Minnesota. Zauważony i doceniony przez samego Bena Klocka, który dał mu szansę po raz pierwszy błysnąć w świecie producenckim, przy pomocy pierwszego wydawnictwa Zaka w labelu Bena – Klockworks 05 w 2009 r.

18 października DVS1 zagrał set na imprezie w warszawskiej Nowej Jerozolimie. Impreza zorganizowana została z niemałym rozmachem przez kolektyw BTS (Behind The Stage), który to odpowiedzialny jest za bookowanie takich legend jak James Ruskin, Sigha czy Stanislav Tolkachev.

Niesamowite jak artyści bardzo różnią się od siebie, kiedy stoją za deckami i kiedy wiedzą, że w ich gestii leży to, jak danej nocy cały tłum ludzi będzie się bawił. Niektórzy z przyklejonym do twarzy uśmiechem, ślęczą nad komputerem i traktorem, niektórzy w pełnym skupieniu wertują czarne płyty w swoich kasetkach, są skupieni i zaangażowani, niektórzy bawią się razem z tłumem, niektórzy nie podarują publice ani jednego spojrzenia. Ego i pretensjonalność niektórych nadmuchuje całe pomieszczenia.

DVS1 to facet, od którego bije naturalny urok osobisty, przez którego przemawia skromność i wdzięczność do ludzi, których podrywa do tańca. Sam mówi o sobie ‘imma dancefloor guy’. Gra z wnętrza siebie, jest perfekcjonistą, ostrożnie wybiera kolejną płytę. Kiedy zaczyna grać, nie liczy się już dla niego nic innego, poza muzyką, absolutnie zatraca się z swojej pasji, oddaje się jej i tłumowi. Nie uśmiecha się, na jego twarzy widać twórcze zacięcie. W Nowej Jerozolimie udowodnił, że zasługuje na miano DJ’a, którego nazwisko powinno plasować się w ścisłej czołówce wszystkich możliwych rankingów. Jego doskonała, jak zwykle bardzo eklektyczna selekcja, rzucała na kolana, budziła całe spectrum emocji i z każdym kolejnym beatem zacieśniała więź między nim, a nami. Moim subiektywnym zdaniem, to co zrobił DVS1 18 października w Nowej Jerozolimie, było idealne.

Udało nam się zadać Zakowi parę pytań przed jego gigiem. Przeczytajcie i dowiedzcie się czemu tak późno wziął się za produkcję, skąd się wziął jego alias i jaka jest idea jego nowej oficyny – Mistress Recordings.

For English version scroll down.

Opowiedz nam o idei Mistress Recordings i różnicy między Mistress a twoim drugim labelem – Hush.

Mistress wystartowało jako sublabel Hush, Hush ma tylko jedno wydawnictwo na koncie, ale różnica w definicji obu tych wydawnictw jest taka, że w Hush wydaję tylko moje produkcje – bez remiksów, bez artystów z zewnątrz, tylko moja autorska muzyka. Z kolei Mistress powstało by przedstawić innych artystów, nie ograniczając się ramami stylistycznymi – pierwsza płyta jest house’owa, na drugiej z kolei pojawią się analogowe, acidowe improwizacje, trzecia poświęcona będzie techno, ale równie dobrze mogę wydać hip-hop lub cokolwiek, na co mam ochotę. Zaczynałem w czasach, gdy techno i house były bardzo podobne do siebie i jeśli byłeś “gościem od techno”, nie oznaczało to, że grałeś tylko techno, byłeś otwarty na wiele innych rzeczy – tak samo Mistress, nie ma żadnych ścisłych reguł gatunkowych, jeśli coś mi się spodoba to, to wydam. Pierwsza płyta, to ładne wprowadzenie do tego labelu – Borrowed Identity, 22 letni chłopak z Niemiec, którego muzyka jest znacznie dojrzalsza niż on sam. Dostałem od niego kilka utworów około 1,5 roku temu i to on był jednym z powodów, dla których zdecydowałem się otworzyć Mistress Recordings, ponieważ materiał który dostałem od niego był bardzo dobry. Te utwory zostały napisane przez niego kiedy miał 19 lat, tak więc potrzeba było trochę czasu by udało mu się je wydać i to też jest jednym z celów Mistress – szansa dla innych młodych producentów. Oprawa graficzna płyt też nieco wyjaśnia – jeśli wejdziesz na stronę facebookową Hush Recordings (https://www.facebook.com/hushrecordings?fref=ts)  i spojrzysz na logo, widzisz dziewczynę z palcem na ustach robiącą “shhh”, za to Mistress to coś z czym zdradzam moją prawdziwą miłość, wszystko to co kocham poza techno i ‘moją’ muzyką, a każda płyta z Mistress będzie inna kochanką, inna kobietą, oczywiście z inną dziewczyną na okładce. Taka mniej więcej jest koncepcja Mistress Recordings.

Czy twoje specjalne, house’owe sety w Panorama Bar, miały jakiś związek z ideą Mistress Recordings?

Ujmę to tak – teraz jestem postrzegany jako “facet od techno” ale moje korzenie sięgają początków historii house’u, techno, drum’n’bassu i wszystkich innych styli którymi się interesowałem, lub które były częścią sceny, w miejscu w którym dorastałem. Pomysł na house’owy set w Panorama Bar powstał wtedy, gdy znajomi z Innervisions usłyszeli kiedyś jak grałem nieco bardziej bujającego, głębokiego seta i podrzucili pomysł bym na jakiejś imprezie zagrał utwory house’owe. Oczywiście od razu się zgodziłem. Miałem grać czterogodzinnego seta house’owego I nie czułem żadnej presji by grać techno. Tamtej nocy w Berghain/Panorama Bar grałem dwa razy – najpierw na dole (Berghain) skupiłem się na techno, potem w Panorama Bar przedstawiłem selekcję house’ową. I kiedy szedłem na górę, nie miałem żadnego problemu by się “przestawić z techno”, nikt na parkiecie nie oczekiwał surowego techno, nikt tak na prawdę nie spodziewał się co będę grał. Ten set był powrotem do mojej historii. Kiedy chodziłem na imprezy w latach ’90, noc zaczynała się głębokimi dźwiękami, potem grano coraz mocniej, by nad ranem powrócić do głębokiego house’u, noc się kończyła a ja stałem na parkiecie i tańczyłem do kawałków house’owych, to moja historia. Tak więc pierwsza płyta z Mistress Recordings odwołuje się do tych czasów i do rzeczy których słuchałem przez ostatnie 20 lat, a house’owy set był pokazaniem innej strony mnie.

Pomimo tego, że twoje sety są bardzo eklektyczne, to wszystkie utwory, które grasz, mają ten głęboki vibe muzyki techno. Co czujesz i o czym myślisz kiedy sięgasz po kolejną płytę, grając seta?

To zależy – w krótkim secie usłyszysz ode mnie tylko techno, ale jeśli dasz mi kilka godzin więcej bym mógł się rozkręcić, nie mogę pominąć rzeczy, które lubię poza techno. W takiej sytuacji mam czas by grać głęboko, mam czas by grać szybko, mogę zrobić wszystko. Myślę że jedną z rzeczy, które wyróżniają mnie w moich długich setach, jest granie różnych utworów w innym kontekście. Gram utwory house’owe bardzo szybko lub techno bardzo wolno, na przykład niektóre utwory z pierwszej płyty Mistress Recordings mają 118 uderzeń na minutę, ale ja gram je przyspieszone do 130 lub więcej i dalej brzmią świetnie. Grając różne sety zawsze żądam gramofonów z pitchem +/-16% (korekcja prędkości odtwarzanych płyt, standardem jest 10%, przyp. tłumacz.). Wtedy każdy pyta – ‘po co Ci aż tyle?’, a moja odpowiedź brzmi – ‘nie chcę nie mieć możliwości zagrania czegoś, co jest zbyt wolne lub zbyt szybkie’, mogę zagrać każdy utwór w sposób inny niż oczekiwany. Po wielu godzinach słuchania seta wszystko się zlewa, więc dopóki kawałki które gram się sprawdzają, jest okej. W tym sensie liczy się tylko beat i rytm, nie myślę o utworach schematycznie, nie mam określonego sposobu grania czegokolwiek.

Ricardo Villalobos powiedział kiedyś, że produkcja własnej muzyki to posuwanie się naprzód, podczas gdy DJing to stanie w miejscu…

Nie zgadzam się z nim! Dorastałem z DJingiem, produkcja przyszła w drugiej kolejności i nawet teraz uważam się za amatorskiego producenta. Oczywiście opanowałem technikę wystarczająco by zobrazować moje pomysły, ale myślę że jedynym powodem, dla którego moje utwory są ciekawe dla ludzi jest to, że mam 20 lat doświadczenia i różnych inspiracji. To nie tak, że tworzę dokładnie od 4 czy 5 lat, ja tworzyłem czerpiąc z moich inspiracji, stojąc na imprezie na środku parkietu, naprzeciwko ogromnego głośnika 20 lat temu.  Dlatego myślę, że moje produkcje są ciekawe, dzięki moim inspiracjom, a nie dlatego że jestem świetnym producentem – nie znam wszystkich technicznych sztuczek a mój hardware nie brzmi tak świetnie jak u niektórych, ale potrafię uchwycić ten vibe bo go doświadczyłem. Dla mnie DJing jest pierwszą miłością, owszem uczę się doceniać produkcję – im bardziej się w nią zagłębiam, tym więcej znajduję do niej pasji, ale nic nie może się równać z tym, co robię jako DJ, każda impreza którą zagram jest innym doświadczeniem i dopóki tak jest, niech tak pozostanie.

Może to jest związane z pewną informacją, którą znalazłem na twoim Facebook’u, dotyczącą tego że tworzysz poszczególne fragmenty utworu, a następnie miksujesz je w swoim studio na żywo…

Tak, ale w moich produkcjach nie korzystam z sampli, wszystko to maszyny perkusyjne i synteza. Nie robię co prawda niczego bez przyczyny, ale nie używam też myszy do klikania i nie wchodzę w schemat typu ‘dobra, lecę cztery takty, cztery takty’.  Kiedy mam gotowe ścieżki po prostu odpalam kontroler i improwizuję – wtedy wszystko co z tego wyjdzie – to mój utwór. To, co jest dobre we współczesnym oprogramowaniu to, to że mogę wrócić, na przykład jeśli dołożę hi-hat i nie spodoba mi się to. Nie przerywam wtedy nagrywania, po prostu go ściągam i improwizuję dalej. Kiedy skończę, mogę usunąć tę małą część albo, jeśli mi się spodoba, dołożyć do tego coś jeszcze. Na tym polega DJing, na wyłapywaniu momentów, dlatego produkcje mają pasować do mojego stylu DJingu. Kiedy zacząłem produkować usłyszałem komplement od kumpla, który od lat obserwował moje postępy na scenie ‘stary, twoje produkcje brzmią jak twoje sety!’ a ja na to ‘doskonale. Tego właśnie chcę’. Nie chcę żeby moje produkcje brzmiały jak nic innego poza moimi setami. Nie staram się robić ambientu, ani eksperymentalnego techno – jestem dzieckiem parkietu, to jest coś w czym się sprawdzam i coś w czym czuję się dobry. Moje produkcje to parkietowe narzędzia, narzędzia dla DJ-ów. Niektórzy słuchają moich utworów i mówią ‘to nic nie wnosi’, ale w świetle DJingu to wnosi wszystko.

Gdzie jest twój techno-dom? Gdzie czujesz się najlepiej?

Mój dom jest w Minneapolis. Byłem tam ostatnio przez 10 dni. Jak zwykle zorganizowaliśmy imprezę. Była to impreza tylko dla stałych bywalców, nielegalna, nigdy ich nie reklamujemy. Od czterech i pół roku wykorzystujemy wciąż tę samą przestrzeń. Wciąż wracam do domu żeby ciągle i nieprzerwanie robić te imprezy. Tam mieszkają ludzie, którzy znają mnie od lat, którzy śledzili poszczególne etapy w moim życiu, wiedzą skąd przychodzę i jak zaczynałem. Poza Minneapolis, nie chcę co prawda brzmieć banalnie, ale moim drugim domem jest oczywiście Berghain. To, co tam robię, ekscytuje mnie, bo to rzadkie zjawisko, że można gdzieś zagrać dziesięcio albo dwunastogodzinnego seta. To zmusza cię do tego żeby podjąć się trudnego zadania osiągnięcia pewnej głębi w trakcie występu. Musisz mieć bogatą historię żeby opowiedzieć tak długi set. Jest wielu, utalentowanych, młodych DJ’ów, którzy są dobrzy, ale oni potrafią być dobrzy przez godzinę, dwie, może trzy, ale nie potrafią dosięgnąć tej głębi żeby zagrać dłużej, bo ciągnięcie w kółko tego samego motywu jest na dłuższą metę po prostu nudne. Musisz mieć jakąś historię w zanadrzu.  Tak więc to, co ja mam, sprawia że czuję się spełniony i podekscytowany.

Chcemy cię też zapytać o twój alias. Czemu DVS i skąd się wziął numer ‘1’?

Kiedy szybko wymawiasz DVS wychodzi z tego słowo ‘przebiegły’. Dla mnie słowo ‘przebiegły’ jest moim alter-ego. W rzeczywistości jestem miłym kolesiem, spokojnym i opanowanym. ‘Przebiegły’ pozwala mi pokazać mroczniejsze oblicze mojej natury, inne od tego na co dzień. Nie myślę nad niczym, tylko nad tym jak zmienić styl mojego miksowania. Mój styl bycia był ‘inny’ kiedy dorastałem i kiedy przylgnęło do mnie przezwisko – ja po prostu byłem przebiegły. Nigdy nie szedłem prosto, zbaczałem na lewo, na prawo, odbijałem od zwykłej drogi. To przezwisko zostało ze mną, pasuje do mojego stylu miksowania, do mojej osobowości. Moje prawdziwe imię nie jest takie super jak u innych DJ’ów – nie jestem Carl Cox, Ben Klock ani nawet Derrick May. Jedynka dlatego, że miałem kumpla, który uprawiał street art, nazywał się Envious 1, a mnie postanowił nazwać DVS1.

Czyli to nie jest związane z Digital Vinyl System?

Nie, nie. To zabawne, ale oni stworzyli to cyfrowe, wirtualne coś… to komputerowe narzędzie do DJingu, po tym jak już zdążyłem przyjąć swój alias. Ludzie myślą, że moja ksywa jest związana z tym systemem, ale tak naprawdę nie ma z nim absolutnie nic wspólnego. Wciąż grywam z płyt CD i z winyli, nigdy nie kładłem i nie będę kładł komputera na swoim stole.

Firstly we want to ask about you about the idea of Mistress Recordings and the difference between Mistress and your own second imprint – Hush.

I started Mistress as the sublabel to Hush and Hush has only had one release but the difference of the two is that the Hush is made for only my music, no remixes, no outside artists, only original music by me. Mistress was created as a sublabel for me to introduce other artists and so with Mistress it’s anything I want it to be. The first release was a house release, but the second one is going to be some kind of analog, acid jams, the third one is techno, but it could be hip-hop. I come from a time when house and techno was very similar and if you were a techno guy it doesn’t mean you just play techno, you’re opened to a lot of different things so Mistress is anything I want, there’s no rules to it. So if I like it I’m going to put it out. The first one was kind of nice, simple introduction to it – Borrowed Identity,  it was a young, german kid, 22 years old. The music that he writes is much more mature then his age and he sent me some tracks like a year and a half ago and he was one of the reasons that I decided to start a new label cause he gave some material that was just really good . He wrote it when he was 19 years old so it’s taken some time to put it out and get it started but that’s kind of a purpose what Mistress’s for other people. And every release if you look at the graphics of it, just to add a little more to the story, if you look at Hush on my DVS1 page on facebook (,https://www.facebook.com/hushrecordings?fref=ts), if you look at the logo, that’s a girl that’s doing the ‘shhh’, so the Mistress is like the lover on the side, it’s my lover on the side, everything I like on the side, outside of techno and outside of my music, so every release on Mistress is a different girl, that’s a different female. So the next one will be a completely different girl as the artwork, and every release is a different mistress. That’s kind of the theme of it.

Do you special house sets in Panorama Bar have any connection with Mistress Recordings?

I’m not just a techno guy, I come from this history of house, I come from history of techno, drum’n’bass, I come from all these music genres that I was interested in or that were a part of my scene when I was growing up so… There was actually The Innervision guys and they heard me play a little groovier, deeper sets, so they asked me that night ‘hey you just do a house set’ and I was like ‘absolutely’. I got to play a 4H house set, just a proper house, and I didn’t feel any pressure to play techno. I played two sets that night, I played a techno set downstairs and then I played my house set. And when I got do get the techno out of my system when I went upstairs there was no expectations of techno, everyone was just like ‘what is he gonna do?’. And I played what my history is. When I would go to parties in the 90’s the night would start deep, it would build up and it would always end with house or something deep. I remember dancing at the end of the night and listening to house music so it’s a part of my history. And so Mistress, the first release it’s a part of my vibe, it’s my connection to the  history, to things I’ve seen for the last 20 years. So the house set it’s just an extension of who I am.

Besides your sets are very eclectic everything you play has a deep, techno vibe. What do you feel when you’re taking another record?

It just depends, in a short set you’re really going to hear me just play techno but if you give me a long time to spread out I can’t get away from the things I like outside of techno because I have time, I have time to spread out, I have time to play deep, I have time to play fast, I have time to do everything. One of the things I think I’m known for when I play long sets is that I play things out of context. I can play a house record really fast or all techno really slow. The first record on Mistress- some of the tracks on it are 118 bpm but I play them 130 or higher but I play those tracks at 130 and they work at 130! When I DJ I always request these turntables they go pitch +16 and everyone says ‘why do you want them?’ and then I say ‘cause there’s no reason why I cannot play something’, I can play everything out of the normal or what it’s expected to play after a few hours of listening everything kind of melts together so as long as I can make it work well it works. It’s just the beat and the rhythm at that point, it’s not just this track that you think of totally played like this, you can play it anyway you want.

Some say, Villalobos exactly, that producing is like pushing forward things and DJ-ing is like standing in one place.

I disagree with him! I mean I grew up as a DJ, as a proper DJ, so production came second for me, and even now I consider myself an amateur producer. I know enough to get my idea but the only reason I think my ideas are interesting to people it’s because I have 20 years of experience and influence. So I’m not producing from a window that’s only 5 years or 4 years, I’m producing from influences for me being at a party, standing in the middle of the dancefloor in front of the huge speakers soundsystems 20 years ago. So my productions are only interesting because of my influence I think. You know it’s not because I’m a great producer, I don’t know all the tricks, my stuff doesn’t sound as amazing, sonicly as some other people but I can have this vibe that I can capture because I experienced that vibe. For me DJ-ing is my first love still, I’m learning to appreciate production as I get further into this, I’m finding as much of a passion for production as I do DJ-ing but nothing can compare to what I do as a DJ. Every night is different experience and when it works, it works.

Maybe it’s connected with one information I found in net that when you producing you putting some samples and then you mixing them live.

Yes, and everything I’ve done yet as that I released nothing is samples, everything is drum machines and synthesis. I do everything in reason but I don’t do everything like put the mouse where I just click and I just go ‘ok four bars, four bars’. I just open it up for ten minutes, I put everything on a  midi controllers and just press ‘record’ and I just jam and whatever I capture – that’s my track. What’s nice with the digital world is that I can go back if I put in a hi-hat and I  don’t like it, I don’t stop recording, I just pull it out and I keep going. And at the end of it I can erase that little part that I pull or if I like it I can add a little more but everything is just a capture of the moment and that’s what DJ-ing is all about – you capture the moment so production has to match my style and my vibe of DJ-ing. The best compliment I’ve ever got from my friend who has seen me play for years was when I started releasing music ‘your music sounds like what you DJ’ and was like ‘perfect, then that’s what I want’.  I don’t want it to sound it like anything else. I’m not trying to make ambient music, I’m not trying to do experimental – I’m a dance floor guy and that’s what I’m good at, that’s where I come from so my music is tools for the dance floor, it’s tools for the DJ’s. Some guys they listen to my tracks and they’re like ‘but it doesn’t do anything’ but in a power of a DJ it does a lot.

Where do you feel your techno-home is?

My home is definitely Minneapolis. I just went home for 10 days last week and I do a party there, it’s a membership only, completely illegal, we don’t advertise anything, for four and a half year we’re running it at the same space. So I still go home to do my parties. There are people that have known me for years, they’ve seen all the different parts of my timeline, where I’ve come and where I’ve started but outside Minneapolis, I don’t want to sound cliché’, but Berghain is my second home. What I do there as a DJ is what makes me excited because it’s rare that you can go ten hour set, twelve hour set and it pushes you as a DJ to do something outside of your normal because after a few hours you have to have some depth, you have to have some history to be ever play for 10 hours. There’s a lot of great young producers that are really good but they’re only good for an hour, maybe two, maybe three but they don’t have the depth to go for ten hours because you can’t play the same straight line for 10 hours cause it’s boring. You have to have that history. So to have what I have is what keeps me fulfilled and what keeps me excited.

We want to ask about your alias. Why DVS? And why ‘1’?

When you say DVS fast it’s the word devious. To me the word devious it’s my alter-ego. In a real life I’m a nice guy, I’m easy-going, but devious allows me to have kind of a darker side profile away from my normal life. I don’t think about anything, I’m working on the style of the way I mix, the way I was when I was growing up and I when I got the nickname, it was just I was devious.  I never went straight, I went to the left, went to the right, I deviated from a normal path. It was a nickname I got and it just stuck with me, it fits the style of DJ-ing, it fits my personality and so it stayed with me. My real name is not just as cool as the rest of the DJs – I don’t have Carl Cox, Ben Klock or Derrick May. The ‘1’ is because I had a friend who was a graphitti artist and his name was Envious 1 so he gave me the name DVS1.

So it’s not connected with the Digital Vinyl System thing?

No, no. But it’s funny cause they created the whole digital, virtual whatever… computer DJ-ing bullshit. They basically put it on their DVS system but it has nothing to do with it. I still play of CD’s and vinyl, I never put a computer on a DJ booth and I never will…

Wywiad został przeprowadzony we współpracy z Pawłem Janeda – redaktorem Akademickiego Radio Luz, prowadzącego audycję autorską, poświęconą muzyce techno – www.facebook.com/striktaudycja.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Wojtek
Wojtek
10 lat temu

Sprawdzcie jego soundcloud, wrzucil swiezy set 4 h z Tokyo:)

Polecamy

3 pytania – Suwal

Kolejnym artystą, który odpowie na nasze 3 pytania jest Suwal, którego EP „Sygnał” ukazał się niedawno nakładem Flirtini/Asfalt Records.