Wpisz i kliknij enter

Young Fathers – Tape Two

No to żałoba! Kiedy tak rewelacyjny materiał trwa tylko dwadzieścia trzy minuty to można zacząć krzyczeć, zgrzytać zębami i skrobać tynk. W środku nocy można jeszcze bezsilnymi rękami napisać łzawe zażalenie do szanownej wytwórni i nawrzucać artystom, że jak tak można, że taki piękny, intensywny romans, że nigdy tak mocno w naszym życiu i nikt nigdy… i tak perfidnie nas porzucono!

Panowie z Young Fathers znają się nie od dziś. Pracują razem od czternastego roku życia i od tego czasu wspólnie eksperymentują z muzyką. Grupę tworzą: Alloysious Massaquoi urodzony w Liberii, Kayus Bankole syn emigrantów z Nigerii i G – brytyjczyk. Wszyscy mieszkają w Edynburgu. Pierwszą płytę „Inconceivable Child… Conceived” nagrali w 2008 roku, pod patronatem producentaTimothy’ego Londona. Twórczość Young Fathers to mieszanina hip-hopu, soulu, afro, reggae, lo-fi, mrocznej elektroniki spod znaku noise i eksperymentu.

I tego jest tutaj najwięcej. Dźwiękowe szarlataństwo doprowadziło trzech muzyków do granicy artystycznych możliwości. Po wydanej w 2012 roku w oficynie Anticon „Tape One”, Young Fathers wydali kolejną płytę – „Tape Two”. I tutaj zapewne rozpoczną się spory czy tak krótki materiał można nazwać pełnoprawnym albumem czy może EPką lub mixtape’em? Przepraszam, ale mam to gdzieś. Chłopakom z Edynburga udało się na jednej płycie zamknąć tak dopracowaną konstrukcję jakiej trudno szukać na rozwlekłych, nawet dwupłytowych wydawnictwach.

Zawartość „Tape Two” lawiruje między ciężką, pierwotną muzyką afrykańską i  futurystyczną elektroniką, a do tego wchłania wszytko to, co znajduje się pomiędzy. Plus piękne wokale… i tutaj zaczyna się ów romans – w tych głosach naprawdę jest dramat, rozpacz i siła jednocześnie… i do jasnej cholery, chce się to śpiewać bez przerwy! Bo jeżeli po przesłuchaniu utworu „I heard” nie będziecie w kółko nucić przewodniego „Inside I’m feeling dirty” to zdziwię się ogromnie.

Ale niech was ta „śpiewność” nie zmyli, bo do wesołych ona absolutnie nie należy. Jest hałas („The Queen Is Dead”), plemienny rytm („Ebony Sky”, „Only Child”), żywiołowy rap („Come To Life”), ale i tak nie ma zabawy. Taneczne rytmy tworzone przez Young Fathers to podrygiwanie w ciemności, wśród tłumu i tłustego dymu, samotnie i bez celu. I można tak do końca świata. Utwór „Queen Is Dead” brzmi jak gignatyczny anarchistyczny karnawał, wszystko się skończyło, można zwariować. A kiedy zaczniemy krążyć beznadziejnie wokół własnej osi, zagra nam „Mr. Martyr” i można już tak bez końca…

„Tape Two” Young Fathers to totalny bałagan. Czarno tu, brudno, hałaśliwie i naprawdę – genialnie.

Profil na Facebooku »






Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
hau
hau
10 lat temu

nie znałem ich, poznałem dzięki tej recenzji i pokochałem! GENIALNI!

Marcin Bochenek
10 lat temu

Najdluzej wyczekiwane 20 minut jakie pamietam. Juz ponad rok temu grali na zywo numery z dwojki, mariaz z anticonem tak opoznil sprawe.

Heliosphaner
Heliosphaner
10 lat temu

No jedyneczka bardzo fajna. Dwójeczka do obadania. 🙂

Polecamy