Wpisz i kliknij enter

Parov Stelar Trio – The Invisible Girl

Wielbiciele twórczości Marcusa Füredera nie muszą się obawiać – album ten jest kolejną wywrotką syntezy brzmień klubowych ze swingującymi dęciakami, która wsypana do imprezowej playlisty skutecznie uchroni noc przed nudą (na natręciuchów puszczających single Rhianny z YouTube’a skutecznej metody niestety nie ma). Jednakże po dwupłytowym wydawnictwie „The Princess”, jakim Austriak uraczył nas rok temu, Niewidzialna Niewiasta zdaje się tupać w miejscu. Dobrze chociaż, że do fajnych rytmów.

A mogło być ciekawiej. Zredukowanie grupy do trzech osób – Stelar z ręką na laptopie + trębacz i saksofonista, zapalało nadzieję – będzie inaczej. Zamiast tego przez czterdzieści pięć minut przyjdzie pławić się w house’owej estetyce przezierającej się spod ognistych solówek i sampli wokalno-fortepianowych. Brzmi znajomo? Powinno.

Nie marudzę – nie jest źle. Parov Stelar, choć nie zaskakuje, potrafi umiejętnie rozbujać – „Menage A Trois” oraz „The Fireface” upewniają, iż intuicja nadal go nie zwodzi. Jednak po zeszłorocznym przydługawym dwupłytowcu „The Invisible Girl” mógł być zręcznie przeprowadzoną voltą w kierunku muzyki innej: obcych uszom Stelara dźwięków i rozwiązań rytmicznych, być może mniej durowym dźwiękom saksofonu. Zmian ogólnych. Hiperhouse’owa płyta to także teoretycznie osiągalne rozwiązanie – dęciaki tonące w laptopowych manipulacjach, ściany klubu prujące się od podłogi do sufitu. Zamiast tego Austriak znów kroczy środkiem dbając przede wszystkim o wysoki poziom przebojowości, momentami przeciekający przez warstwy kiczu.

A nie są to czcze marzenia – Stelar ślizgnął się w początkach laptopowej kariery o brzmienia ambitne i wymagające. Klubowa estetyka także nie pozostaje mu obca – od lat stanowi mocny fundament wszelkich transplantacji około-jazzowych.

Parov Stelar ma więc fazę eksperymentalną daleko za sobą – debiutancki „Rough Cuts” oraz „Seven and Storm” być może wrócą kiedyś do zbiorowej świadomości z pomocą serialowego bohatera podsumowującego swoje rozterki z końcem odcinka niewesołą, przydymioną melodią. Trio w nazwie sygnalizuje więc jedynie przejęcie przez DJa funkcji basisty, wokalistki oraz perkusisty – co po ostatniej trasie koncertowej nie jest wcale zaskakujące.

Austriak nie skorzystał z okazji na odpoczynek od nieustannej eksploracji amerykańskiego jazzu lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Cóż, winić go też nie wypada – od lat wiodąc prym w swingowaniu muzyki elektronicznej skutecznie ożywia roztańczonego ducha tamtych lat. I chwała mu za to.

Parov Stelar Trio

22.03.2012 | Etage Noir

http://www.etagenoir.com/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
RussianP
11 lat temu

fajna recenzja, ciekawe porównania, płyta rzeczywiście nudnawa. ja tesknie do kawałków typu „hurt” z „coco”. mam nadzieje, ze nastepny album bedzie ciekawszy, bo na pewno jakis bedzie! ten koles ma niespożyty potencjał twórczy, tylko niech sie juz nie rozmienia na drobne

Don Kamillos
Don Kamillos
11 lat temu

Ktos wie gdzie mozna kupic ta plyte?

Polecamy

3 pytania – Lilli Kane

Lilly Kane, chińska artystka, która dziś wydaje debiutanckie EP w Intruder Alert, odpowiada na nasz tradycyjny zestaw trzech pytań.