Wpisz i kliknij enter

Little Dragon – Ritual Union

Od czasu debiutu w 2007 roku kariera Szwedów nabrała tempa. Z grupy przyjaciół, którzy pierwszą płytę nagrali po namowie znajomych, przeistoczyli się w doskonale rozpoznawalny zespół a sam Damon Albarn zaprosił ich na światową trasę Gorillaz. Po wydaniu drugiej płyty Little Dragon nie spoczęli na laurach i zamiast zrobić sobie wakacje zabrali się za nagrywanie kolejnego albumu. „Ritual Union” zapowiadany był już na wiosnę, ostatecznie ukazał się w lipcu (polska premiera w sierpniu).

Od pierwszego numeru wiadomo już, że mamy do czynienia z solidną porcją tanecznego grania. Poprzednie dwa albumy otwierały bardzo nastrojowe i emocjonalne utwory – „Twice” na debiucie i „A New” na „Machine Dreams”. Tym razem tytułowy „Ritual Union” uderza w mocno rozrywkową nutę. Ta nie odpuszcza przez cały czas trwania albumu, z każdą kolejną piosenką robi się coraz bardziej skocznie i wystrzałowo. „Brush The Heat”, „Little Man”, „Shuffle A Dream” i „Please Turn” nie pozwalają usiedzieć w miejscu. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zaaranżować sobie pospiesznie choć 4m2 parkietu i dać się ponieść tanecznym rytmom.

Przebojowe piosenki w wykonaniu Yukimi Nagano jak zwykle brzmią świetnie, Skandynawia znów okazuje się być liderem w dziedzinie ambitnego elektropopu. W kwestii muzyki nie sposób nie ulec wrażeniu, że inspirowana jest przełomem lat 80-tych i 90-tych. Elektroniczne wstawki momentami brzmią niczym „ścieżka dźwiękowa” z pierwszych gier video a to wszystko okraszone jest dawką naprawdę dobrego bitu. Nawet jeśli na chwilę tempo utworów nieco zwalnia – jak choćby w „Crystalfilm” czy „When I Go Out”, to i tak nie na tyle, by zdążyć zaczerpnąć tchu. Prawdziwym odlotem może być to, co zdarzy się gdy posłuchacie transowego „Summertearz”. Od czasu, gdy na Festiwalu Tauron Nowa Muzyka usłyszałam jego 10-minutową wersję nie wyrzucam go z mojej playlisty.

Choć na „Ritual Union” brakuje mi odrobiny liryczności, to i tak dałam się porwać nowemu materiałowi bez reszty. Little Dragon w wersji disco – czemu nie! Sprawdźcie sami na jesiennych koncertach. Póki co, z oficjalnej strony zespołu możecie zupełnie za darmo ściągnąć trzy wersje zamykającego album numeru „Seconds”.

Pacefrog/EMI | 2011

4/5







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
es
es
12 lat temu

Ja natomiast zgadzam się autorką recenzji 🙂 Płyta dobra, w prawdzie mniej różnorodna i zdarza mi się pominąć przy odsłuchiwaniu jakąś piosenkę, ale nadal twierdzę, że są tu perełki. Doskonały był debiut, druga płyta prezentowała zupełnie inne oblicze. Trzeci album chyba najmniej odkrywczy, ale dobrze się słucha.

trackback

[…] Dragon przyjedzie do Polski promować swój trzeci krążek „Ritual Union” o którego recenzję znajdziecie w naszym serwisie. Ten materiał łączy eksperymentalny, czarujący urok debiutu, z […]

marian
marian
12 lat temu

Witam.
Proszę Państwa.Ta płyta jest taka sama jak debiut czy druga płyta grupy LD.Muzycznie coraz bardziej ubogo a nowych pomysłów niewiele.To wszystko już zostało nam zaserwowane,teraz to po prostu odgrzany kotlet.Yukimi nie rozwija się tak jak kiedys i to mnie martwi najbardziej.Kiedyś nagrania z Koopem,Hirdem,Jafrosax…czas na kolejne kolaboracje,a najlepiej z gonzalesem LP 😀 To przykre to LD gra świetne koncerty,ale z takim materiałem będą powoli zanudzać swoich słuchaczy.Czas obrać jakiś inny kierunek.LD musi przejść małą rewolucję,myślę że winni są przede wszystkim muzycy 9Yukimi trzyma klase).OSTRZEGAM – TA PŁYTA JUŻ BYŁA …nie lubie oceniać ale w tym przypadki do takie 2,5/5 …Ocena recenzenta ostro przesadzona (to pewno przez koncert na FNM) …pozdro

Polecamy