Wpisz i kliknij enter

Lali Puna – rozmowa

Na nową płytę Lali Puny czekaliśmy cztery lata. Wreszcie jest – mistrzowie delikatnego avant popu wracają z krążkiem „Our Inventions”, którego polskim dystrybutorem jest Isound (płyta kosztuje u nas niecałe 40 PLN). I właśnie dzięki uprzejmości dystrybutora publikujemy na naszych łamach rozmowę z wokalistką zespołu – Valerie Trebeljahr. Minęło kilka lat od czasu Waszej ostatniej płyty. Nie tęskniłaś za graniem w zespole i występowaniem na scenie?

Szczerze mówiąc nie miałam czasu, by dużo o tym myśleć. W międzyczasie urodziła się moja córeczka, i ona zajmuje mi wolne chwile. Do tego wciąż pracuje w radiu w Monachium, więc tak naprawdę ledwo znajdowałam czas, by słuchać muzyki, nie mówiąc już o jej nagrywaniu.

Pracując w radiu, grając w zespole pewnie jednak śledzisz, co się dzieje w muzycznym świecie? „Our Inventions” brzmi nowocześniej – jest niemal całkowicie elektroniczna, w przeciwieństwie do mocno gitarowego poprzedniego krążka „Faking The Books”. Słychać też w brzmieniu beatów, basu, że uważnie śledziliście, co się dzieje na scenie tanecznej.

Mam na głowie sporo spraw, ale wciąż interesuję się muzyką. Lali Puna zawsze była zespołem świadomym nowych brzmień, poszukującym ciekawych rozwiązań i nowinek , naszym celem nigdy nie było jednak podążanie za modą, ale wyrażania swoich emocji we współczesnym języku.

Myślisz, że dziki temu możecie dotrzeć do szerszego grona słuchaczy – także tych młodszych ludzi, którzy nie pamiętają już „Scary World Theory”? Zdaje się, że wasza wytwórnia, Morr Music, ma niemałe oczekiwania, i po cichu liczy, że będzie to album przełomowy jak „Neon Golden” Notwista

Ojej, wyczytałeś to na stronie Morr Music?

Dosłownie takich oczekiwań nikt nie formułował, ale tak wynikało z informacji prasowej.

Postanowiliśmy, że album będzie brzmiał bardziej elektronicznie„Neon Golden” idealnie trafiło w swój czas i The Notwist rzeczywiście stali się dużym, popularnym w Europie, zespołem. Nie mam pojęcia czy my też mamy taką szansę. Mogę tylko powiedzieć, że to w karierze Lali Puny płyta, z której jestem najbardziej zadowolona. Wracając po kilku latach przerwy chcieliśmy zrobić coś świeżego i postanowiliśmy, że album będzie brzmiał bardziej elektronicznie, ale jednak wciąż popowo. Nie kalkulowaliśmy jednak, czy to może się sprzedać czy raczej powinniśmy grać gitarowo.

Czego zatem częsciej słuchasz w wolnym czasie – You La Tengo czy My Bloody Valentine, na których się wychowałaś czy minimal techno i click-house’u?

Wciąż słucham starych płyt, ale też śledzę muzykę taneczną i elektroniczną – choć oczywiście nie w klubach, bo do nich nie chodzę, ale w domu. Chcieliśmy nagrać electro-popowy krążek, i słuchaliśmy sporo takich rzeczy – zarówno z lat 80-tych jak i nowszych – zastanawiając się jak odświeżyć tę formułę.

Kiedyś nagraliście nawet piosenkę Human League.

Tak, nagraliśmy „Together In Electric Dreams”, lubimy ten kawałek.

Czy narodziny córki jakoś wpłynęły na klimat i formułę muzyki, którą tworzysz? ’Our Invenions” bardziej przypomina mi wyciszone „Scary World Theory” niż gniewne i dynamiczne „Faking The Books”. Czy macierzyństwo jakoś wpływa na twoja pracę?

Macierzyństwo wpływa na mnóstwo rzeczy, całkowicie odmienia życie. Jednak nie lubię, gdy ktoś szuka takich dosłownych usprawiedliwień typu: „urodziło mi się dziecko, to całkowicie zmieniło moje spojrzenie na sztukę”. Tak nie jest – z pewnością doświadczenia zostawiają swój ślad, i może „Our Inventions” brzmi tak jak brzmi, bo po prostu jestem o te kilka lat starsza.

Urodziłaś się w Korei, dzieciństwo spędziłąś w Portugalii – jak na kogoś związanego ze światem indie, elektroniki, avant-popu to dość unikalny życiorys. Myślisz, ze dzięki temu masz nieco inne spojrzenie na muzykę, niż Twoi koledzy dorastający w kulturze anglosaskiej?

Nie trzeba być gitarowym superbohaterem, by występować na scenie.Moja mama jest Niemką, ale dorastałam w Portugalii i jako nastolatka miałam utrudniony dostęp do muzyki innej niż mainstreamowy pop. Oczywiście nie było kłopotu, by posłuchać piosenek Madonny, ale już z amerykańskim indie czy post-hardcorem nie było łatwo. Portugalczycy na dodatek mają unikalną własną tradycje ze względu na język, popularność fado…Fado jest przepiękne, ale tęskniłam też za muzyką innego rodzaju. Do Niemiec przeprowadziłam się jako 19-latka i miałam szczęście, że trafiłam między ludzi związanych ze sceną z Weilheim, gdzie działały m.in Tied And Tickled Trio czy The Notwist. Jako dziecko uczyłam się grać na pianinie, nie na tyle, by być wirtuozem, jednak wystarczająco długo, by próbować swych sił w pisaniu piosenek. Zobaczyłam, że nie trzeba być gitarowym superbohaterem, by występować na scenie. Miałam zespół gitarowy z dziewczynami, potem spróbowałam swych sił jako Lali Puna – na początku sama, potem z Marcusem i resztą…

Czy inaczej komponujesz wiedząc, że płyta będzie brzmiała bardziej elektronicznie, inaczej gdy tworzysz z myślą o gitarowych aranżacjach?

Nie – to decyzje drugorzędne. Podstawą są zawsze piosenki, dopiero później, w studio decydujemy w jakim stopniu oprzeć aranżacje o programowane brzmienia, jakie mamy pomysły na sound albumu.

„Remember”, pierwszy singiel z płyty, pomimo, że to najbardziej dynamiczna piosenka na “Our Inventions” ma mocno nostalgiczną aurę. To cecha większości waszych utworów.

Pisząc „Remember” chciałam po prostu napisać niebanalną piosenkę o miłości i o sprzecznościach, jakie trzeba rozwiązywać. Może stąd liryczny nastrój tego utworu. Nie sądze bym była specjalnie nostalgiczna. Na pewno nie teraz, kiedy mam córkę.

W jaki sposób dobieracie współpracowników? Na „Our Inventions” goscinnie występuje Yukihiro z Yellow Magic Orchestra. Wcześniej Lali Puna współpracowała m.in. z Bomb The Bass, Dntel czy Boom Bip i Aliasem z Anticonu.

To Yukihiro zwrócił się do mnie z propozycją bym gościnnie wystąpiła na jego płycie. Oczywiście doskonale znałam Yellow Magic Orchestra i chętnie pojechałam do Japonii, by się z nim spotkać. Spedziliśmy ze sobą sporo czasu i bardzo się polubiliśmy. Podobnie było z Bomb The Bass – Tim Simenon lubił nasz debiutancki album i zaproponował nagranie wspólnie kawałka. „Clearcut” miał z początku trafić na jego płytę, ale wyniknęły jakieś nieporozumienia miedzy nim a wytwórnią i ostatecznie piosenka ukazała się nakładem Morr Music. Spotkalismy się w Londynie już po jej nagraniu – wcześniej po prostu korespondowaliśmy i przesyłaliśmy sobie pliki. Co do Dntel i ekipy z Anticon – to przyjaciele, którzy na dodatek robią fantastyczna muzykę. Po prostu współdziałamy z muzykami, których lubimy i którzy są miłymi ludźmi.

Kilka lat temu zagraliscie w Polsce trzy świetne i znakomicie przyjęte koncerty. Niedlugo wystapicie w Katowicach na festiwalu Off. Pamiętacie jeszcze tamto tournee? Nie chcieliście przyjechać na trasę klubową?

Thomas Morr rozmawiał z nami o koncertach w Polsce i namawiał nas na większą trasę. Bardzo byśmy chcieli przyjechać, ale trudno nam coś planować ze względu na moja córkę. Na pewno zagramy w Katowicach, a pózniej zobaczymy, co dalej.. Ostatni raz gdy tu bylismy, ludzie przyjęli nas wspalniale, wszyscy to swietnie pamiętamy, więc może się uda.

Ile lat ma Twoja córka?

3 latka.

Zaczyna już słuchać muzyki?

Tak, tańczy gdy tylko usłyszy jakaś piosenkę.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy