Wpisz i kliknij enter

Synkro – Images

Breakbeatowy ambient w pełnej glorii.

„Hold Tight” – nawoływał tytułem swej debiutanckiej EP-ki brytyjski producent Joe McBride w 2007 roku. I rzeczywiście: znajdujące się na niej trzy zawadiackie utwory wyznaczyły mu kierunek muzycznego rozwoju na kilka kolejnych lat. Choć jego specjalnością był wtedy dubstep, fascynacja klasyką IDM-u z początku lat 90. szybko dała o sobie znać na firmowanych przezeń płytach. Już wydana w 2011 roku EP-ka „Presence, Questions, Memories” pokazywała, że młodemu Anglikowi bliskie są nie tylko połamane bity, ale też ambientowe tekstury.

Kulminacją tego procesu okazało się rok później podpisanie przez McBride’a kontraktu z legendarną wytwórnią Apollo, która na początku lat 90. wyznaczała standardy nowej elektroniki, podobnie jak Warp czy Rephlex. Brytyjski producent w pomysłowy sposób kontynuował te wątki – stąd po trzech EP-kach nagranych dla belgijskiej tłoczni, objawił światu swój debiutancki album. „Changes” z jednej strony zakorzeniony był w dubstepowych wariacjach rytmicznych, ale z drugiej – nurzał je w morzy ambientowych dźwięków.

Sukces albumu sprawił, że McBride mógł sobie pozwolić wreszcie na pełne wyposażenie swojego studia. W tym celu poleciał do Japonii, gdzie nabył całą kolekcję analogowych syntezatorów. Przy okazji zachwycił się klasyką tamtejszego IDM-u – dawnymi nagraniami Susumu Yokoty czy Kena Ishii. Usłyszał w nich również tropy wiodące do elektroniki z lat 80. – i odkrył dla siebie dzieła takich twórców jak Vangelis, Jon Hassel, Marc Barreca czy nawet… Andreas Vollenweider. Efektem tego jest drugi album artysty – „Images”.

Ci, którzy pokochali Synkro za połączenie typowo wyspiarskiego breakbeatu z ambientem, znajdą tu wiele pięknej muzyki. Angielski producent z wręcz mistrzowską wprawą łączy połamane bity z oniryczną elektroniką i eterycznymi wokalizami, tworząc takie perełki, jak „Realize” czy „Running”. Stąd blisko do klasycznego IDM-u – i oczywiście otrzymujemy go w takich nagraniach jak „Fields” czy „Never”, a utwory te dorównują swym wdziękiem i urodą dawnym dokonaniom Boards Of Canada.

W porównaniu do „Changes” więcej jest jednak na „Images” muzyki pozbawionej rytmu. Bo rzeczywiście McBride sięga po brzmienia z lat 80. Raz są to perkusyjne bity rodem z Yellow Magic Orchestry („Images”), a kiedy indziej – romantyczne partie syntezatorów podsłuchane u OMD („Protection”). W kilku nagraniach dostajemy niemal czystej wody new age – i wtedy syntezatorowe arpeggia uzupełniają anielskie wokalizy, nadające muzyce podniosły ton („Movement”).

Mimo tych wszystkich fluktuacji brzmień i nastrojów, „Images” robi wrażenie bardziej spójnej propozycji niż „Changes”. Być może wpływa na to fakt, że tym razem McBride’owi udało się wydobyć ze swych syntezatorów niezwykłej urody melodie. Dlatego w sumie wszystko jedno czy sięga po rozmarzony breakbeat, czy po bajkowy IDM, czy po kojące new age, bo za każdym razem obdarowuje nas po prostu pięknymi dźwiękami. Dzięki temu drugi album angielskiego producenta zapada głęboko w serce – i na pewno często się będzie do niego wracać.

Apollo 2019

www.randsrecords.com

www.facebook.com/ApolloRecs

www.facebook.com/synkromusik







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Cały czas szukam swojego miejsca – rozmowa z Ku Ku

Ku Ku, czyli Adam Skrzypkowski, wydał niedawno album „ESC EP”, który był pretekstem do rozmowy o grach wideo, animacjach, polskiej muzyce elektronicznej, japońskim techno oraz pracach