Wpisz i kliknij enter

The Notwist – Close to the Glass

Sześć lat kazali czekać na nowy materiał Bawarczycy z The Notwist.

Sesja nagraniowa „Close to the Glass” przebiegała ponoć w wyjątkowo chaotyczny sposób. Każdy z muzyków manipulował pozostałych, wszyscy grali na wszystkim, forma wyjściowa nie miała znaczenia, utwory ewoluowały, środki wyrazu zmieniały się wielokrotnie. Tutaj szukam wytłumaczenia, dlaczego na popisową akustyczną gitarę, czy raczej jej mariaż z elektroniką, zespół każe czekać do połowy drugiego numeru. Mnóstwo podwodnych blipów, trzasków, klawiszy składa się na dość złożoną, mocno podszytą basem konstrukcję otwierającej kompozycji, w której, zaskakująco, brakuje jakichkolwiek żywych instrumentów.

Kiepsko jest też z kolejnym rozpoznawalnym elementem brzmienia The Notwist. Manipulacji nie uniknął nawet wokal Achera, przez co w kilku miejscach „Close to the Glass” przypomina bardziej produkcję 13 & the God, składu poszerzonego o bawiący się słowem desant z Anticonu. Tak jest na „Into Another Tune”, zrazu skrzywionym, rozmazanym, z każdą minutą jednak pewniejszym, bardziej kraut-rockowym i transowym. Tęsknota do  gitarowych korzeni dopadła muzyków podczas sesji nagraniowej CttG kilkukrotnie. „Kong” zaczyna się niewinnie, rock’n’rollowo, OK – sztampowo, ale po dodaniu absurdalnych chórków, trójkąta i skrzypiec wychodzi z tego jakieś orgazmiczne święto wiosny.  Gorzej wypada już późniejszy ukłon w stronę lat 90. i brudna gitara męczącej kompozycji „Seven Hour Drive”.

Problem z poprzednią długogrającą płytą The Notwist leżał chyba w jej przewidywalności i sztucznej przebojowości. Tych uśmiechniętych, kompaktowych kompozycji nie dało się słuchać za długo. Na obscenicznie ładne melodie znalazło się miejsce i tym razem, ale po gęsto pluskającym, mocnym wstępie oszczędne w środki wyrazu akustyczne „Casino” brzmi wspaniale.  A Markus Acher, kiedy już niezniekształcony komputerowo, brzmi pewniej niż kiedykolwiek, szczególnie, kiedy śpiewa o miłości widzianej z perspektywy człowieka ze sporym doświadczeniem życiowym na karku.

Podobnie skromną kompozycją jest „Run Run Run”, inne w tym przypadku są środki wyrazu. „Oooh, silence is on (…), Since you’ve been gone” śpiewa Markus do syntetycznego bitu i plumkających efektów, które równie dobrze mogłaby przecież zastąpić gitara. Dowolność w doborze środków jest na tej płycie prawdziwie fascynująca.

Owszem, swobodne podejście do procesu komponowania i nagrywania nagrania zaprowadziło zespół w ślepe zaułki: niecałe trzy minuty „From One Wrong Place..” poza zmutowanym, zwielokrotnionym wokalem nie wnoszą za wiele. Ta swoboda pozwoliła w większym stopniu oddać na płycie żywiołowość i transowość występów koncertowych Bawarczyków. To właśnie partie takie jak „Lineri”, cierpliwie, konsekwentnie budowane, oparte na gitarze instrumantale są solą koncertów The Notwist.

Nowatorskie podejście do nagrań zaskakująco zaowocowało spojrzeniem wstecz. Mimo że oprócz owocnych inspiracji, czasem CttG poprzestaje na zbyt oczywistej parafrazie czasów przeszłych, to, paradoksalnie, swobodą i odwagą podjęcia tematu pozwala z optymizmem i spokojem czekać kolejnego krążka Niemców.

Luty 2014 | Subpop

Profil na Facebooku »
Oficjalna strona zespołu »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy