Wpisz i kliknij enter

Rozmawiamy z Grzegorzem Bojankiem – część druga

[wide] [/wide]

W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy pierwszą część wywiadu z Grzegorzem Bojankiem, którą możecie przeczytać tutaj. Dzisiaj zapraszamy na drugą część wywiadu z Grzegorzem.  

Łukasz Komła: Chciałbym, abyśmy troszkę porozmawiali o Chinach w kontekście polityki, gospodarki w różnych aspektach.

Nie jestem sinologiem i nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie, ale proszę, pytaj, to postaram się odpowiedzieć na bazie swojego doświadczenia i tego co wyczytałem w literaturze. Jak to co jest w książkach wygląda w zderzeniu z rzeczywistością? Czasem nawet dość nowe książki tracą swoją aktualność – tak szybko wszystko się zmienia w Państwie Środka. Na pewno w Chinach drzemie ogromna moc, która jeszcze nie została uwolniona. Trudno to opisać – to po prostu czuć jak się tam jest. Ale tego można się domyślić właściwie nie ruszając się z fotela (śmiech).

Dzięki przedsięwzięciu ChoP, nowoczesna muzyka łączy oba kraje. To nowoczesne myślenie Chin o gospodarce, polityce etc., definitywnie różni się od naszego podejścia do tych zagadnień. Myślę tutaj o drapieżnym kapitalizmie tego kraju. W 2006 roku Peter Sloterdijk (jeden z czołowych, współczesnych, niemieckich filozofów) powiedział: „Wielkim niebezpieczeństwem jest to, że Europa będzie musiała rywalizować z Chinami. Im zacieklejsza okaże się ta konkurencja, tym bardziej zostaniemy zarażeni ich modelem.” Z perspektywy czasu, widać że jego słowa stają się prorocze. Jak myślisz, czy jesteśmy (jako Europa, Polska) w stanie nadążyć za chińskim modelem? Nie boisz się, że ekspansywny charakter chińskiej gospodarki, polityki może „pożreć” w przyszłości, tak małe kraje jak Polska?

Futurologiem też nie jestem. Warto byłoby o to zapytać jednego z moich mistrzów, czyli Stanisława Lema. Szkoda, że to zadanie jest już niewykonalne. Sądzę, że z globalnego punktu widzenia nie mamy zbyt wielkich szans na jakąkolwiek rywalizację gospodarczą z Chinami. Wydaje mi się, że przeciętny Polak żyje w nieświadomości, nie mając pojęcia, jak tam wygląda robienie interesów. Na każdym kroku fabryka, zakład, sklep, setki rowerów obładowanych towarem, ciężarówki zapakowane do granic możliwości – setki – nie, tysiące samochodów. Każdy dąży do poprawienia swojego statusu, i to właściwie bez jakiejkolwiek ochrony socjalnej. Przetrwają najbardziej wytrwali i najbardziej drapieżni. Podam prosty przykład. Wychodzę z hotelu w Szanghaju, jest ranek, ciepło. Przed hotelem stoi pani i trzyma kapelusze, okulary przeciwsłoneczne – wszystko czego potrzeba. Wychodzę wieczorem – pogoda się zmieniła, bo przyszła fala deszczu. Ta sama pani trzyma już ze trzydzieści parasoli. Jest zapotrzebowanie, i są klienci – natychmiast pojawia się ktoś na rynku kto taką niszę wypełni. U nas chyba jeszcze daleko do takiego modelu. Nie oceniam czy to jest dobre, czy złe, ale na pewno wygodne dla klienta. Ale skoro sprzedawca tam jest, to pewnie on też jest zadowolony.

Pojęcie praw człowieka to kwestia nierozstrzygniętego sporu od lat ’70 XX wieku, kiedy to problem przeniknął na Zachód z Europy Wschodniej. W 2005 roku ten aspekt rozgryzał m.in. Marcel Gauchet (jeden z najważniejszych, współczesnych, francuskich intelektualistów), stwierdził, iż: „Prawa człowieka nie są polityką.” Tak oto Gauchet rozwijał swoją myśl: „Nie ulega wątpliwości, że prawa człowieka okazały się bronią niezwykle skuteczną przeciw komunistycznemu totalitaryzmowi, być może najskuteczniejszą. Dziś oczywiście to nadal działa – w Chinach czy na Kubie.” Czy Ty jako osoba, która odwiedza Chiny od kilku lat, możesz coś powiedzieć o problemie praw człowieka w tym państwie, gdzie ich łamanie jest „pełnokrwistą” normą?

Z pozycji osoby zaangażowanej w proces artystyczny nie potrafię się odnieść do Twojego pytania w prosty sposób. Gdy podróżujesz po Chinach, spotykasz ludzi, śpisz w hotelach, jesz w restauracjach po prostu nie czujesz się jakoś inaczej niż w Europie. Czasem można spotkać blokadę internetu (co przeżyliśmy na początku czerwca 2009 roku), która może być uciążliwa. Nie ma FaceBooka ani YouTube. A gdzieś tam w głowie siedzi to, co można przeczytać w książce Liao Yiwu „Prowadzący umarłych”, ale zwyczajnie tego nie odczuwasz.

Wracając do ChoP i realizacji tego skomplikowanego projektu, jakie jest źródło finansowania ChoP 2012?

To niezwykłe, ale udało nam się pozyskać dofinansowanie dla festiwalu ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie odbyło się to oczywiście tak, że zebrało się kilku gości, poszliśmy do ministra Zdrojewskiego i dostaliśmy pieniądze (śmiech). Dzięki temu, że projekt ChoP znalazł się w gestii działań Fundacji Sztuka i Technologia napisaliśmy wniosek na realizację priorytetu Ministerstwa Kultury na promocję polskiej sztuki za granicą. Ku naszej radości wniosek został wysoko oceniony (znalazł się na 14 miejscu na 256 przyjętych wniosków i setki odrzuconych). Tym samym możemy realizować nasz pomysł wreszcie z mocnym wsparciem. Sześć lat pracy nie poszło na marne. Sądzę, że warto iść wyznaczoną ścieżką realizując swoje marzenia. Nasz festiwal jest przykładem na to, że taka konsekwencja w pracy twórczej daje dobre efekty.

W programie imprezy pojawi się na koniec drugiego dnia (17.11) „ChoP orchestra.” Możesz nam wyjaśnić co się pod tym kryje?

To taki moment kiedy wszyscy artyści zostają na scenie i gramy razem, oczywiście improwizując. Czasami są jakieś wstępne założenia, ale bardzo ogólne – np. że zaczynamy spokojnie, przechodząc w ambient, a kończymy noisem. Ale chciałbym, aby tym razem zrealizować coś w oparciu o elektronikę, field recording i instrumenty tradycyjne, zarówno chińskie jak i europejskie, które przywieziemy ze sobą. Chciałbym, aby było to granie oszczędne i minimalistyczne. Ale nie mogę obiecać, że efekt będzie taki, jaki sobie założymy. Np. nasze wspólne granie podczas koncertu w Brnie wyszło świetnie. Graliśmy co prawda tylko we czwórkę (Zen Lu, VU, Nmls i ja), ale mieliśmy świetny przelot. Ogromnie żałuję, że nie udało się tego dobrze nagrać, bo publika siedziała jak zaczarowana. Na dodatek pod gołym niebem, z nadciągającą burzą w tle. Bardzo miło to wspominam.

Teraz chciałbym Cię zapytać o plany na najbliższą przyszłość względem twojej wytwórni ETALABEL.

Mam na ukończeniu kilka projektów. W sumie są to trzy lub nawet cztery wydawnictwa, z tego jedno będzie prawdopodobnie dwupłytowe. Najbliższy album to będzie moja płyta w – mam nadzieję – dość ciekawej oprawie. Generalnie trzymamy się hasła ambient organiczny, z domieszką tradycyjnych instrumentów. Poszukiwania artystów też okazały się owocne, bo są to głównie młodzi i nieznani twórcy podążający swoim dobrze wytyczonym szlakiem twórczym. Nie chcę zdradzać nazw projektów. Zaglądajcie na strony labelu (na Twittera i FB też) – niebawem pierwsze znaki nadchodzących wydawnictw.

Chciałbym też wspomnieć o płycie nagranej przeze mnie i Piotra Michałowskiego (aka Nmls), pt. “As Far As It Seems”, która zostanie wydana już 4 grudnia przez znaną nowojorską oficynę wydawniczą Ohm Resistance. Płytę można już zamawiać w Preorderze. O samej płycie będzie więcej już niedługo, bo to, jak doszło do jej nagrania, to ciekawa historia wiążąca się z niezłą przygodą!

Poniżej utwór z płyty “As Far As It Seems”.

A na koniec, co najczęściej przywozisz z Chin do domu? Recz jasna oprócz wielu wspomnień (śmiech).

Sprawa chyba jest dość oczywista. To musi być herbata! Cieszę się, że będziemy na południu, które słynie ze wspaniałych gatunków. Zdaje się w kwestii herbaty na osąd Zen Lu oraz Xiaowu, który jest tzw. Kung Fu Tea Master. Dobrze jest też poświęcić chwilę na degustację kilku gatunków by wybrać ten najlepszy. W tym roku chcę przywieźć też trochę herbaty czerwonej, bo bardzo mi zasmakowała po zeszłorocznej, całodniowej podróży z Pekinu do Wuhan, kiedy to popijaliśmy ją z Zen Lu. Lubię też przywieźć notatniki. Miło jest też zrobić sobie pieczątkę np. ze swoim imieniem czy nazwiskiem. Moje nazwisko to aż 4 symbole chińskie. Wiem, że wszystkich znajomych Chińczyków bardzo to dziwiło. Za to imię mojego syna to tylko jeden znak, który w tłumaczeniu oznacza “biegnij szybko” – co nieźle opisuje jego charakter (śmiech). No i nie można zapomnieć o klasycznych, darmowych Buddha Machine!

Bardzo dziękuję za rozmowę, która mam nadzieję przybliży czytelnikom NM i nie tylko, kulisy tak zacnego projektu jakim jest ChoP.

Dziękuję NM za możliwość prezentacji naszych działań. Być może zainspiruje to kolejnych artystów do podobnych inicjatyw. Czasem zwykła prosta internetowa znajomość może zaowocować tak ogromnym przedsięwzięciem, jak np. nasz ChoP Festival. Warto walczyć o swoje marzenia.

 

Ważne strony:

www.chop-project.com/festival-en/

www.bojanek.wordpress.com

– www.soundcloud.com/chop-project

www.facebook.com/events/477540855611662/

www.ETALABEL.com

Preorder płyty “As Far As It Seems” – kliknij tutaj.

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Tomak
Tomak
11 lat temu

Nic tylko patrzeć i uczyć się (i słuchać rzecz jasna) . Dzięki!

Polecamy